Ponoć demokracja i konstytucja wymagają, by wybory co do których prawdłowości wszyscy mają spore wątpliwości zostały zatwierdzone.
I właśnie to, ponoć, służy prawu i demokracji.
Niezły dowcip.
Drodzy obywatele musicie zrozumieć, że prawo i konstytucja nie są od tego, by bronić wyborów jako wskazania woli obywateli. Są od tego, by wykazywać niemożność zakwestionowania wyborów w widoczny sposób sfałszowanych, wykoślawionych - jak zwał tak zwał.
Uczcie się obywatele jaka jest interpretacja prawa, całkowicie pomijająca taki drobiazg jak to czemu prawa mają służyć w praworządnym państwie.
A gdybyście nie wiedzieli, nie ma możliwości zmiany przepisów ułatwiających powstawanie takich 'uczciwych' wyborów, wprowadzenie kamer itp. Bo to brzydko nie mieć zaufania. No i rok to tak malo czasu skoro potrzeba pół. Ciekawy tylko jestem ile głosów obywateli trzeba będzie unieważnić w wyborach za rok, żeby wyszło że jest "demokratycznie". Stawiam na jakieś 30 procent.
Tako rzecze ponoć konstytucja. Skoro przemawia konstytucjonalista.
:D